Jeśli ktoś się nie orientuje, to dla porządku: "Człowiek w czerwonym bucie" jest amerykańską wersją starszego o kilkanaście lat francuskiego filmu "Tajemniczy blondyn w czarnym bucie".
Amerykanie kupili prawo do scenariusza i podali go po swojemu, czyli tak, jakby w ogóle nie zrozumieli, gdzie w oryginalnej historii jest miejsce na humor.
Uznali, że skoro głupie zachowanie danej postaci jest zabawne, to będzie jeszcze zabawniejsze, gdy będzie jeszcze głupsze. W rezultacie powstała parodia komedii, czyli jej zupełne zaprzeczenie - marna płytka karykatura.
Porównania z francuskim pierwowzorem amerykański cover nie wytrzymuje absolutnie. Co najwyżej można się dopatrzeć drobnych elementów, które Amerykanom udało się zrobić rzeczywiście zabawnie. Udało się i drobnych, to słowa kluczowe.
Fani wersji francuskiej przeżywają katusze, rozpacz i gniew, oglądając amerykańską propozycję. Jeśli ktoś francuskiego filmu nie widział - oczywiście warto obejrzeć dodatkowo "Powrót blondyna" - ten powinien to zrobić obowiązkowo i zapomnieć jak najszybciej o jankeskiej zniewadze.